CLICK FOR ENGLISH VERSION

 

               Pojazd, który wybraliśmy na naszą wyprawę, to dostawczy Fiat Ducato Maxi z 2000 roku. Posiada silnik 2.8 i.d.T.D, 122 KM, z przednim napędem, spala średnio 8,5l na 100 km i został przerobiony przez nas na samochód mieszkalny, dostosowany do naszych potrzeb. Pod względem mechanicznym pozostał pojazdem fabrycznym, ze standardowym zawieszeniem i wyposażeniem. Nie posiada klimatyzacji, co często szokuje ciekawych Afrykańczyków :)  Ściany, podłoga i sufit zostały dokładnie wyizolowane styropianem, watą mineralną i pianką poliuretanową, a następnie pokryte sześcio-milimetrową sklejką wodoodporną. Pozwala to cieszyć się rano chłodem w środku, pomimo ostrego afrykańskiego słońca.                                              

    Nad trzypalnikową kuchenką gazową znajduje się uchylne okno z roletą i moskitierą, nad łóżkiem wyposażony również w moskitierę, uchylny szyberdach oraz nierdzewna kratka wentylacyjna w drzwiach bocznych, dające dostęp do świeżego powietrza. Na dachu zamontowany jest panel słoneczny 240 W, który przez regulator ładowania MPPT ładuje akumulator żelowy, o pojemności 150 Ah, zasilający wszystkie urządzenia elektryczne, czyli oświetlenie LED, pompki wody, radiostację oraz przetwornicę na 230V / 500W, do której podłączamy wentylatory i komputery. W części mieszkalnej znajduje się łóżko o wymiarach 115x180 cm, nad nim wnęka nad kabiną, którą wykorzystujemy jako szafę na ubrania.            

        Pod aluminiową ramą łóżka, zamontowaną na wysokości 90cm od podłogi znajdują się dwa zbiorniki na wodę czystą, o łącznej pojemności 140l, co wystarcza nam opuścić cywilizację i udać się w busz na 4-7 dni. Znajduje się tam również rozdzielnia elektryczna 12V i 230V, przetwornica, składany rower, bębny, trąbka, ciepłe ubrania, kołdry, krzesła, stół i inne większe gabarytowo sprzęty. Obok łóżka stoi brodzik prysznicowy o wymiarach 70x70cm z zabudową ze sklejki do wysokości 90cm, ze składanym blatem. Jednocześnie jest to miejsce, w którym stoi przenośna, chemiczna toaleta turystyczna, z płynem ekologicznym, która sprawdza się doskonale w nocy. Na czas kąpieli toaleta jest wystawiana, a blat podniesiony i przypięty w pozycji pionowej, co pozwala nam swobodnie wykąpać się po całym dniu w afrykańskim upale. Był moment w którym wątpiliśmy w konieczność zainstalowania prysznica w środku, z opcją mycia się na zewnątrz, korzystając z tak zwanego "sun shower"- czyli czarnego plastikowego 20l worka z rurką, lecz dzięki Bogu zrealizowaliśmy początkowy plan i teraz cieszymy się bardzo z możliwości kąpieli w środku, to dla nas ogromna wygoda i kawałek luksusu w naszym mobilnym domu.     

Obok prysznica znajduje się szafka kuchenna ze zlewem, w niej mieszczą się środki czystości, leki, książki i AGD. Następnie znajduje się większa szafka na garnki, patelnie i inne kuchenne gadżety. Jako ostatnia zrobiona jest szafka zabudowana na stałe od strony frontu, z dostępem przez lewe drzwi bagażnika, w której mieści się butla gazowa 11kg, która wystarcza na 4-6 miesięcy gotowania, zapasowe zbiorniki z paliwem, narzędzia oraz części zamienne. Zlew i prysznic mają wspólny odpływ, który wyprowadzony jest pod spód samochodu na zewnątrz, gdzie na postoju podstawiamy zbiornik na wodę szarą.

         Na prawym, tylnym nadkolu zbudowana jest skrzynia, z opcją rozłożenia dodatkowej, uchylnej półki, dzięki której można spokojnie ułożyć się w pozycji leżącej i dzięki regulacji wysokości, wygodnie czytać książkę, lub uciąć sobie drzemkę. W skrzyni tej znajduje się akumulator, wyciągarka ręczna, liny, narzędzia i inne gadżety. Na zewnątrz, nad bocznymi drzwiami zamontowaliśmy markizę o wymiarach 300x200, która powiększa nasz mobilny domek o taras chroniąc nas od słońca lub deszczu. 

            Przez półtora roku i 25.000 kilometrów nasz samochód świetnie dawał sobie radę na drogach różnej jakości, nie jeden raz przejeżdżaliśmy z Bożą pomocą przez głębokie po progi błoto w Mali, płynącą przez środek ulicy rzekę w Maroko, czy strome podjazdy w okolicach Kpalime w Togo. Tylko raz zawróciliśmy z powodu nieprzejezdnej drogi, w Wybrzeżu Kości Słoniowej, niedaleko Parku Narodowego. Po całodniowej przeprawie przez dziurawy szuter i błoto zatrzymali nas żołnierze i powiedzieli: "dalej już nie pojedziecie..." 

       Pomimo zainwestowania sporej sumy pieniędzy, czasu i starań różnych mechaników, w przygotowanie w polsce naszego samochodu do tak długiej i ciężkiej trasy, nie obyło się po drodze bez awarii. Podczas naszej podróży, dzięki pomocy i dobroci wspaniałych ludzi i książce "Sam Naprawiam Fiat Ducato" naprawiliśmy i wymieniliśmy w naszym samochodzie następujące rzeczy: - lewą półoś napędową, olej w skrzyni biegów. Konstancja, Niemcy - skrzynię biegów, łożyska piast przednich i półoś napędową. Murten, Szwajcaria - olej, filtr oleju i powietrza na opuszczonej stacji benzynowej. Sahara Zachodnia. - dziurę w chłodnicy na jakimś posterunku żandarmerii, po niefartownej akcji wyciągania nas z piasków pustyni przez bandę podnieconych muzułmanów w środku nocy. Mauretania. - wąż gumowy od systemu chłodzenia zakupiony gdzieś w zadymionych, podejrzanych zakątkach Bamako, Mali

- mocowanie kolumny mcphersona z lewej strony, przy przepięknej lagunie Mafia-Assini, Wybrzeże Kości Słoniowej

- akumulator w którym zrobiło się zwarcie między płytami w pięknych górach, w okolicach Kpalime; mocowanie kolumny mcphersona z prawej strony, łożysko piasty w tylnym kole, poduszki silnika, sworznie wahaczy, końcówki drążka stabilizatora, odboje zawieszenia z tyłu, u cudownego księdza misjonarza w Tchamba; Filtr paliwa, w Vogan; klocki hamulcowe i przednią szybę stłuczoną kamieniem wielkości pięści, który wyskoczył spod kół przekraczającej prędkość dźwięku, rozkletotanej ciężarówki na szutrowej, objazdowej, remontowanej drodze Lome-Sokode, niedaleko domu słynnego piłkarza Adebayor'a w Lome. A to wszystko w Togo.

- pompę hamulcową, przewód gumowy i zacisk hamulca w prawym przednim kole, na fantastycznej plaży w Grand Popo, Benin.

      Pomimo drobnych i większych problemów jesteśmy bardzo zadowoleni z naszego wyboru. Dzięki tym awariom niejednokrotnie poznaliśmy łaskę i opiekę Boga oraz wspaniałomyślną dobroć ludzi, którzy bezinteresownie nam pomagali. Dziękujemy Wam bardzo !  Relacja z budowy naszego domu na kółkach znajduje się pod tymi linkami:

Część pierwsza  

Część druga

Część trzecia

Część czwarta

Część piąta

Malowanie

Aktualności z naszej podróży możesz poczytać na:

www.rainbowtruck.blogspot.com

Pozdrawiamy 

Sylwia i Michał